Ale od 1 września odliczam dni do najwspanialszej przerwy świątecznej, która chociaż na kilka dni powinna mnie odciągnąć od tych wszystkich testów i odpowiedzi, bo właśnie to w szkole jest najgorsze. Ale i tak 2 miesiące niczego nie robienia nie sprawią, że pomaszeruję do dżungli z zapałem do pracy. No ale... chociaż postaram się, by ten rok szkolny był bardziej zorganizowany, a co za tym idzie, lepszy.
Może zrobić taki szkolny wpis o poradach na ten rok ? Będzie, będzie.
To był naprawdę bardzo słoneczny i dość wietrzny dzień. Pojechałam rowerem po produkty, które miały służyć za nadzienie do ciasteczek, które zepsułam niemiłosiernie. (Miały to być ciasteczka
half-baked z kinder czekoladą i mleczną czekoladą.Całość przed przeczeniem wyglądała przepięknie. Wilgotne ciasto połączone z obiema czekoladami. Niebo ? Nic bardziej mylnego :)
Naprawdę. Uwielbiałam tą wilgotną masę.
Niestety pierwszy raz miałam do czynienia z robieniem ciasteczek z gałką do lodów.
Blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia i zaczęłam wykładać masę. Całość wyglądała przepięknie, normalnej wielkości ciasteczka powędrowały do piekarnika. Oczywiście miałam świadomość, że ciasteczka się rozpłynął, ale nie wiedziałam, że aż tak [*]. Nie dość, że wszystko się zlepiło i zyskało wygląd gigantycznego ciasteczka to dosłownie uformowane ciasteczka były zbyt surowe w środku, dlatego wsadziłam je jeszcze na kilka minut. Oczywiście zamiast miękkich ciasteczek w 100 %, otrzymałam bardzo chrupiącą skorupę, przypalone boki i nawet miękkie ciasteczka. 8 zł [*]. Mimo tego, że całość kompletnie zwaliłam, to i tak wyszły smaczne, a brązowy cukier chrupał między zębami).
Ale skanując wszystkie produkty zauważyłam czekoladę.
Czekoladę Chips Ahoy !.
Czekoladę, którą chciałam spróbować już wieki temu.
Tak, to Milka, Milka z kremowym nadzieniem i oryginalnymi amerykańskimi ciasteczkami z czekoladą.
Na dodatek, była w promocji !
*Głos z nieba*
Bez żadnego zastanowienia wzięłam tabliczkę z małego, fioletowego pudełka* i przed tym, jak już miałam tańczyć ze szczęścia na środku sklepu, powstrzymałam się i odprawiłam ten taniec po tym jak wyszłam z marketu.
*Fioletowe pudełko stało tylko na półeczce na której się kładzie koszyk, byłam pewna, że tylko, bo zawsze przechodzę przez dział ze słodyczami i obczajam, co nowego, o ile coś jest.
A teraz, temat tego postu...
Milka & Chips Ahoy ! *Applause*
Smak przede wszystkim. N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-Y. Zdecydowanie. Mogę ją porównać do Milki Oreo. Ląduje na liście najbardziej niesamowitych czekolad świata.
Może dla niektórych ten smak nie jest aż tak niesamowity, by trafił na tą listę. Ale moje podniebienie jest zadowolone. To mi wystarczy ;).Może nie aż tak ciasteczkowa, jak sobie wyobrażałam, ale z mlecznym kremem i czekoladą, te smaki komponują się idealnie ♥
Co do samych Chips Ahoy ! Miałam je zamawiać na stronie z amerykańskimi słodyczami, ale odpuściłam. Nie wiem dlaczego, bo teraz jestem ciekawa ich smaku,mimo że są to ciasteczka z kawałkami czekolady.
Na obrazku tylko kawałek,bo nie da się nie zjeść dużej większości czekolady, ale...musiałam zostawić, chociaż do zdjęć, ale i tak zaraz po nich pochłonęłam ją w jednym gryzie.
A teraz takie podstawowe informacje :)
Czekolada mleczna z mleka alpejskiego z kremowym nadzieniem mlecznym z mleka alpejskiego (39%) oraz pokruszone kawałki herbatników (12%) z czekoladą.
Wartość energetyczna w 100 g : 2350 kJ, 565 kcal
Gdzie kupiłam ? : Tesco
Cena : 3,39 zł (w promocji)
Czy kupię jeszcze ? : Zdecydowanie tak.