No po prostu padłam. Myślę, że to zaszczyt gościć w mieście Oreo o nowym w Polsce smaku. Bo z tego co wiem, dostępne były tylko oryginalne ciastka. Gdyby tak jeszcze wprowadzić miliony innych smaków, tortu urodzinowego, masła orzechowego, cookie dough, limitowane edycje... :)
Już na drugi dzień wsiadłam na rower i pojechałam jak strzała. Jak strzała ? Przy 18 stopniach i ogromnie silnym wietrze co najwyżej można doganiać osoby, które wybrały się na wolny, wolny spacerek.
Ale... chodziłam z 20 minut, by odszukać tą właściwą półkę wypełnioną Oreo z czekoladowym kremem.
Mam.
Idę do kasy.
Wsiadam na rower.
Zadowolona pojechałam do domu.
Od razu po przyjeździe z moją siostrą zjadłyśmy całe opakowanie.
No to sobie mówię, co tam wiatr, zimno i kilku kilometrowe przeszkody w postaci dziurawych ulic, wszystko dla jedzenia. Dokupiłam jeszcze 2 paczki. Na zapas. Bo promocja, trzeba korzystać, szkoda, że tylko do dzisiaj.
I tak pstrykałam zdjęcia, w całym pokoju, na półkach, biurkach, byleby nie widać było tego słońca, mimo że rolety pozasłaniane to i tak odbijało się jak ćma po wnętrzu żyrandola.
Wpadłam na pomysł recenzowania różnych produktów. Takich, które mamy już na półkach, ale trochę droższe, na przykład produkty z Milki.
Tylko nie pytajcie się o syrop klonowy za 40 zł.
Oczywiście to będą wyłącznie moje opinie.
A teraz nasza gwiazda :')
Już na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie w porządku. Rysunek ciastka na srebrnym opakowaniu jest brązowy, co oznacza kakao, ale nie bądźmy tacy drobiazgowi, bo skoro kolor rysunku oznacza kolor nadzienia, to jaki kolor ma opakowanie oryginalnego Oreo ? Niebieski. Ale nadzienie jest białe :) *GENIUS*
Spokojnie, jedno opakowanie Oreo, mianowicie po środku, jest puste ;)
Spokojnie, jedno opakowanie Oreo, mianowicie po środku, jest puste ;)
Same nadzienie też jest dobre :)
Przepyszne. Podwójnie czekoladowe, ale ma jeszcze ten posmak oryginalnego ciastka. Nic dodać, nic ująć. Jest niesamowite. Polecam.
I zachowuje swoją słodycz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz